Bluszczyk Kurdybanek, sprzymierzeniec szeptuch i nordyckicg bogów

 


    Od kwietnia do maja bluszczyk kurdybanek króluje  na ziołowych grupach facebookowych i instagramowych rolkach. Niemy obiekt achów i ochów niejednej fascynatki. W polskiej kulturze ludowej oraz w tradycyjnej kulturze nordyckiej zajmował on ważne miejsce zarówno w obrządkach rytualnych jak i w leczeniu. Nie wiem, w którym momencie wykluczono go z pocztu znaczących ziół. Wiem jedno, że na długo utracił swą potencjalną moc na korzyść świętych bazylii, kory lapacho i dymku unoszącego się z palo santo. Natomiast w tym roku wygląda na to, że cała Polska zbiera bluszczyk przeczesując łąki 😉. Ja też zaczęłam i jeszcze nie skończyłam, gdyż uczyniłam z niego jeden ze składników moich twarożków, tortilli hiszpańskich oraz pesto. Na mojej wsi rośnie on bowiem obficie z dala od zanieczyszczeń i podkręca smak rustykalnych potraw spożywanych na świeżym powietrzu. Niektóre młode pędy zostały też przeznaczone na wyciąg alkoholowy lub wysuszone na herbatkę. Napar ze świeżej rośliny też jest smaczny, ale lekko pachnie sianem.

    Dla mnie największą przyjemność stanowi samo jego zbieranie, ponieważ nie wszędzie rośnie on w zwartych kępach. Czasami zdarzają się też pojedyncze egzemplarze rosnące w malutkich skupiskach wśród traw. Cała zabawa polega więc na umiejętnym przeczesywaniu łąki w ramach treningu uważności. Czasami bluszczyk zlewa się z niezapominajką, która po dłuższym spacerze mami uważny wzrok. Zioło te zrywam niespiesznie, z czułością, w pierwszej kolejności wybieram te kwitnące. Niekiedy muszę powyrywać trochę konkurujących z nim traw lub pokrzyw. Te ostatnie również trafią do kosza. Zbieranie bluszczyka na przydomowej łące stało się dla mnie metodą szybkiego eskapizmu w powtarzalną czynność odciągającą moją zmęczoną głowę od wielu innych spraw. 
    To niepozorna roślina i nie posiada pięknego zapachu, ale ma szerokie zastosowanie w ziołolecznictwie. W niektórych rejonach Polski zwą go kudroniem, kurdybanem albo kocimordą. Ma właściwości żółciopędne i poprawia trawienie. Co więcej działa przeciwzapalnie i bakteriobójczo, stąd można przemywać nim rany i stosować w pielęgnacji skóry trądzikowej. Można też z niego przygotować wspaniałą kąpiel dla dłoni dotkniętych egzemą albo ... wypłukać gardło. Jak podaje Ożarowski, stosuje się go w ziołowych mieszankach odtruwających. 

Podobno istnieją badania potwierdzające jego skuteczność w usuwaniu metali ciężkich z organizmu. Tak daleko nie sięgałam. Sprawdziłam natomiast osobiście, że jest on wspaniałym składnikiem dzikiej kuchni, a jego wartość odżywcza była już doceniana przez dawnych Słowian, jako że wykopaliska w Biskupinie dowodzą, że był on wykorzystywany jako przyprawa do zup i mięs. Od kwietnia do maja obfituje mniszek lekarski, bluszczyk i pokrzywa. Jeśli wzięlibyśmy pod uwagę syntetyczne działanie tych świeżych ziół w połączeniu z najbardziej rudymentarną tradycyjną dietą (np. ziemniaki +jajko sadzone + zsiadłe mleko), nie grozi nam ani gwałtowny skok cukru, ani niedobór żelaza ani problemy z wątrobą. W tym kontekście, zanim wydasz krocie na superfoods poupychane już nawet po dyskontach i drogeriach, warto, abyś dobrze rozejrzała się dookoła lub skoncentrowała na małych sklepikach oferujących polskie zioła.  Jeśli nie masz możliwości skorzystania z ich świeżej wersji i nie umiesz lub nie chcesz sporządzić własnego suszu, zawsze pozostaje Ci skorzystanie z naszych polskich producentów oferujących pełną gamę "przetworów" online. Ta pierwsza metoda oferuje Ci samowystarczalność i możliwość przetworzenia surowca w preferowany przez Ciebie sposób. Zachęcam do powrotu do źródeł. 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Badaj się, dziewczyno!

Nie wszystko złoto, co się świeci, ale spojrzeć w głąb siebie warto