Oliwa sprawiedliwa - moja lista olejków kosmetycznych i suplementów diety
Z
czym kojarzy Ci się naturalna pielęgnacja skóry? Dla mnie to nie tylko
ziołowe kosmetyki, lecz również czyste oleje roślinne, a jeśli przy tym nadają
się do spożycia, tym lepiej, gdyż przy okazji sposobem odżywiam moje tkanki od wewnątrz.
Zasadniczo zjadam to samo, czym się smaruję, jeżeli tylko to możliwe. Na
szczęście dostęp do dobroczynnych olejów jest spory i nie brak ciekawych
publikacji na ten temat. Co więcej, oleje można dowolnie mieszać, więc metodą
prób i błędów sama możesz sporządzić dla siebie najlepszą mieszankę dla Twojej
skóry. Do spersonalizowanego blendu warto wkropić np. kilka kropli witaminy E
lub olejku lawendowego.
Wykorzystując
oleje możesz wykonać nie tylko automasaż, lecz również odżywić włosy poprzez
systematyczne olejowanie głowy przed myciem lub wcieranie olejku w przesuszone
końcówki. Oleje są również świetną bazą do wykonywania domowych maseczek
chociażby na przesuszone dłonie. Efekt regeneracyjny będzie jeszcze głębszy,
jeśli założysz na dłonie rękawiczki (działają jak opatrunek okluzyjny). Dobra
wiadomość jest taka, że do swojej dyspozycji masz ponad 30 ogólnodostępnych olejów
pielęgnacyjnych. Poniżej zamieszczam listę, która pomoże Ci wyselekcjonować
odpowiedni rodzaj płynnego złota dla Ciebie, celowo pomijam masła roślinne
oraz maceraty ziołowe, gdyż chodzi mi przede wszystkim o produkty bazowe i dodatki
pielęgnacyjne:
- olej
ze słodkich migdałów, idealny do masażu, wspaniała baza do wykonania
preparatów odżywczych do skóry suchej, zalecany dla niemowląt i dzieci. Sięgnij
po niego, jeśli borykasz się z łuszczycą lub egzemą. W niewielkich ilościach
jest świetnym dodatkiem do sałatek jako suplement diety!
-olej
z awokado, komponent zdrowej diety, podobnie jak olej migdałowy doskonale
nadaje się do oczyszczania skóry metodą OCM (ang. oil cleansing method),
ale nie nadaje się do masażu twarzy bez zmieszania z innymi olejami, gdyż może
zatykać pory. Musisz jednak wiedzieć, że uprawy awokado niestety są formą
gospodarki rabunkowej, jako że pochłaniają ogromne rezerwuary wody na terenach,
które z tego powodu pustynnieją. Dlatego nie należy do moich ulubionych.
-olej
jojoba (technicznie płynny wosk, ale działa jak sebum), mój mały bohater,
mało komodogenny (nie zatyka porów), wspaniale odżywia suchą skórę łokci i
kolan. Simondsja kalifornijska, z której się go pozyskuje rośnie na terenach
suchych i półpustynnych, więc jej uprawa
nie rujnuje środowiska naturalnego. Co więcej, jest dobrym nośnikiem dla
witamin i olejków eterycznych. 20ml jojoby, 5 kropli wit. E, 3 krople olejku
herbacianego i mamy melanż na odbudowę bariery hydrolipidowej o działaniu
antyseptycznym. Nie uczula!
- olej
z ogórecznika, suplement diety, produkt lokalny, sprawdź, może i w Twoim
ogródku znajdziesz niebieskie kwiatki, ochoczo wykorzystywany przez osoby
cierpiące na atopowe zapalenie skóry, u wielu kobiet z przesuszoną skórą
sprawdza się jako baza pod krem na noc.
-oliwa
z oliwek, mój ulubiony składnik maceratów ziołowych, wspaniała na skórę
dłoni, nie stosuję na skórę twarzy.
-olej
z rokitnika, mnóstwo witaminy C, dobry dodatek do bazy migdałowej, to też
suplement diety, choć ja wewnętrznie wolę sok.
-olej
z glistnika jaskółcze ziele, przydomowy chwast, który pozwala nam pozbyć
się brodawek, dodatek do bazy, wzmacnia i odżywia. Nigdy nie stosujemy
wewnętrznie.
-olej
kokosowy, nierafinowany jest wysoce komodogenny, ale do włosów
niezastąpiony.
-olej
z wiesiołka, działa hormonalnie i na skórę oraz jako suplement, pozytywnie
wpływa na problemy kobiece, ale w przypadku stanu onkologicznego skonsultuj
się z lekarzem. Zalecany przy PMS i menopauzie.
-olej
z dzikiej róży, hit przeciwstarzeniowy, dodatek do bazy, pełni funkcję
odżywczą, jeden z niewielu olejków dedykowanych do cery naczynkowej.
- olej
z konopi siewnej, mój kompan do robienia maceratów, pałaszuję w sałatkach, ma
silne działanie przeciwzapalne, więc chętnie stosuję go na zmiany alergiczne i
wykwity na skórze.
-olej
z pestek moreli, wit. B17 pozyskiwana z pestek moreli ma działanie
antynowotworowe, inaczej zwana amigdaliną jest znana jako remedium na raka,
dlatego osobiście stosowałabym go
wewnętrznie albo jako wzbogacenie bazy.
-olej
makadamia, kto nie lubi prażyć orzeszków na patelni, ten dodaje kilka
kropli do sałatki lub zupy, nie mniej jednak pokonuje on długą drogę w czasie
transportu, więc lepiej zastąpić go lokalnymi produktami.
-
olej z pestek malin, uniwersalne działanie, delikatne działanie, stąd z
powodzeniem można go aplikować w okolice oczu. Działa jak naturalny filtr
przeciwsłoneczny.
-olej
arganowy, płynne złoto z Maroka, na polskim rynku krąży wiele podróbek,
jako produkt endemiczny z Maroka jest dość drogi, ale skuteczny. Wspaniale
natłuszcza, stanowi świetną bazę do tworzenia olejowych blendów. Można z niego
sporządzić maskę na włosy, w połączeniu z wcierką do skóry głowy z kozieradki
działa synergistycznie na wypadnie włosów i wzmacnia ich strukturę. Wcierkę
z nasion kozieradki wykonasz z łatwością sama. Dodatek do sałatek.
-olej
z pestek winogron, podstawa moich sałatkowych dressingów i pesto z
pokrzywy, tańszy odpowiednik oleju arganowego.
- olej
z orzechów laskowych, świetnie smakuje, ale mocno zatyka pory, w związku z
tym nie jest zalecany do skóry twarzy, ale można dodawać go do mieszanek.
Osobiście preferuję jego bezpośrednie spożycie.
- olej
ryżowy, szeroko stosowany w kuchni azjatyckiej, wchodzi w skład tamtejszych
kosmetyków. Na domowy użytek nadaje się jako maseczka do rąk w połączeniu z
sokiem z cytryny.
- olej
z pestek śliwki, nigdy z niego nie korzystałam, widuję w drogeriach.
Podobno pięknie pachnie. Potestuję.
- olej
z czarnuszki, pyszności, działa antyseptycznie, składnik mojego blendu do
demakijażu w połączeniu z olejem z rokitnika, osobiście lubię jego drażniący
zapach.
- Olej
z pachnotki (perilla), popularny w kuchni azjatyckiej jako dodatek do zup,
sałatek i dań z ryby. Pachnotka, czyli bazylia chińska ma też zastosowanie w
kosmetyce przeciwtrądzikowej.
- olej
z tamanu, pochodzi z Polinezji, jest produktem kolonialnym, w kosmetyce
stosuje się go w celu leczenia blizn oraz rozstępów.
-
olej marula, pochodzi z drzewa rosnącego w Południowej Afryce i na
Madagaskarze. Egzotyczny komponent kosmetyków do skóry suchej, nie zatyka
porów.
- olej
moringa, suplement diety, składnik wielu kosmetyków, pozyskiwany z nasion
„drzewa długowieczności”, wchłania się dużo lepiej niż oliwa z oliwek.
-olej
z opuncji figowej, luksusowy produkt przeciwzmarszczkowy, niekomodogenny,
stosowany w masażach twarzy.
-Olej
neem, wyciąg z nasion miodli indyjskiej, działa antybakteryjnie, ma
mocny zapach, który przydaje się do leczenia wszawicy. Lubiany w medycynie
ajurwedyjskiej z uwagi na pochodzenie.
-Olej
z baobabu, afrykański hit, choć przez mnie jeszcze nie testowany, dostępny
jako samodzielny produkt kosmetyczny. Bogaty w kwasy omega-3, omega-6 i omega-9.
Przeznaczony do skóry suchej i atopowej. Zmniejsza widoczność blizn, więc
myślę, że warto go sobie przetestować np. po cesarskim cięciu.
- Olej
z kamelii, czyli tsubaki, komponent pielęgnacyjny z Dalekiego Wschodu,
używany przez Japonki i Koreanki do pielęgnacji skóry i włosów. Zalicza się do
grupy tzw. olejów suchych, czyli nie pozostawia na skórze tłustej powłoki.
Można go zatem zastosować również pod makijaż.
-
Olej andiroba, podręczny produkt Brazylijek, produkuje się go też w USA i
Maroku. Tężeje w temperaturze pokojowej, więc możemy stosować go do produkcji
maści i kremów.
- Olej
z nasion pietruszki, suplement diety, działa detoksykująco i drenująco,
podobnie jak roślina, od której się wywodzi. Bardzo lubię pietruszkę pod każdą postacią.
- Olej
z czereśni, stosowany w kosmetyce, odżywia zarówno włosy jak i skórę.
Zalecany do pielęgnacji cery dojrzałej i naczynkowej.
- Olej
z pestek truskawek, przeciwgrzybiczy, przeciwzapalny, przeciwbakteryjny i
jak by nie było bardziej lokalny. Nie zalecany dla alergików! Wcierany
we włosy przedłuża trwałość koloru, gdyż zapobiega wypłukiwaniu się barwnika.
- Olej
z nasion ogórka, rozjaśnia cerę, usuwa przebarwienia i ma lekką konsystencję.
Moja
lista roślinnych olejów kosmetycznych jest rzeczywiście długa.
Przypuszczam, że jej lektura może wprowadzić trochę zamętu. Nie mniej jednak,
po przedstawieniu Wam różnych opcji, zachęcam do lokalnego myślenia i dostosowania
olejków do naszego słowiańskiego bądź co bądź DNA.
Komentarze
Prześlij komentarz