Siostra brzoza


Przed chwilą skończyłam kolejną sesję w ramach projektu AIDEAS mającego na celu rozwój kompetencji dotyczących sztucznej inteligencji. Nasłuchałam się o przyszłości pracy i o implantach AI, które miałyby wystrzelić w kosmos naszą inteligencję. Patrząc w przyszłość widzę samospełniające się prognozy Natalii Hatalskiej, lecz z drugiej strony wciąż mam w głowie szum brzozowego lasu rosnącego przy mojej łące. Nie hologramu, lecz żywego ekosystemu, który za jakiś czas będzie elementem luksusu dla zwykłej śmiertelniczki działającej w sektorze new-tech.  Technika verus natura.  Ta druga nabiera coraz większej wartości w obliczu postępującej technologizacji. To nie żaden sekret, że ciekawe i twórcze zawody są spychane na margines właśnie przez sztuczną inteligencję. Sama korzystam z AI, ale fakt tworzenia przeze mnie grafik nie czyni ze mnie artystki-graficzki. Przywiązanie do ekranu, statyczność, często sztuczne światło generuje w nas zmęczenie. I tu wkracza Siostra Brzoza. Kiedy oczy już dosłownie wychodzą Ci z orbit na skutek wpatrywania się w ekran, może masz gdzieś w pobliżu Białą Dziewicą w Drzewo Zaklętą? Spacer wśród brzóz oferuje nie tylko relaks.

Oprócz dębów i lip nie ma w polskiej kulturze drzewa bliższego kobiecej duszy. Choć jasne, nie żyją tak długo jak dęby czy też cisy.  Już w średniowieczu chętnie wzmacniano się sokiem z brzozy (oskołą) i pozyskiwano z niej dziegieć niezbędny w gospodarstwie domowym. Na rany przykładano cieniutką warstwę zewnętrznej kory. Mokrą korą obkładano też złamane koniczyny. Kiedy kora wysychała, spełniała funkcję gipsu. De facto surowcem leczniczym są liście i pączki. Sok brzozowy  z pni uzyskuje się jedynie wczesną wiosną, ale obecnie można go znaleźć w wielu sklepach przez cały rok, ponieważ konserwujemy go kwaskiem cytrynowym. Nie mniej jednak, pamiętajcie, że zgodnie z rytmem przyrody najlepiej spożywać do jedynie na wiosnę w ramach wzmocnienia i oczyszczenia organizmu po zimie. Tym samym postępujemy zgodnie z zasadą sezonowości. Nie mnie jednak, oskołę można również utrwalić spirytusem i wtedy wypija się 40-50 kropli 3-4 razy dziennie w szklance wody, przynajmniej tak informuje B. Kuźnicka i M. Dziak w książce Zioła i ich zastosowanie.

Sporo uwagi poświęciła brzozie Św. Hildegarda z Bingen, zalecała stosowanie pączków na choroby skóry.  Choć medycyna ludowa wykorzystywała ją bardziej w celach magicznych, jej witki miały odpędzać zło, podobnie jak brzozowa miotła… Nie na darmo dekoruje się nią bramy i obejścia w czasie Zielonych Świątków.  W niektórych źródłach kulturoznawczych przypomina się o jej znaczącej roli wśród szamanów syberyjskich, którzy wspinali się na brzozy w czasie swoich transów, aby upraszać łaski u bogów. Dla wielu mieszkańców Europy kora brzozy jest tym samym, co palo santo, dla rdzennych Amerykanów. Prawdą jest też, że nawet wilgotna kora nie przestaje być świetną rozpałką, o czym widzą wszystkie adeptki survivalu. Z tej przyczyny nie należy pozostawać na nią obojętną.

 

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Badaj się, dziewczyno!

Nie wszystko złoto, co się świeci, ale spojrzeć w głąb siebie warto

Pokrzywa pokrzywie nierówna