Boznańska, dziwaczka czy kobieta dziecko?
Spodziewałam
się pikanterii o bohemie, dostałam lekcję współczucia. Kobieta dysponująca
ogromnym talentem w drugiej połowie życia borykała się z problemami finansowymi
na skutek własnego „rozdawnictwa”. Ponieważ nie była tak słynna jako Picasso,
jej podarki nie wyciągały nikogo z biedy w sposób natychmiastowy. Trafiały
raczej do grona zamożnych cwaniaków lub rzeczywiście biednych nieudaczników.
Wygląda to trochę tak jakby ta wielka artystka nie tylko nie potrafiła
odmawiać, lecz również dzieliła się również tym, czego nie miała… Zastanawia
mnie jej uległość względem kapryśnego papy, brak romansów i trudna relacja z
siostrą, która finalnie postanowiła odebrać sobie życie wpędzając Olgę w
jeszcze większy kryzys egzystencjalny.
Wychowanka
monachijskich mistrzów nie chciała osiąść na stałe w rodzinnym Krakowie. Wielka
szkoda, gdyż paryska Polonia nie mogła zaopiekować się nią tak dobrze jak
krakowskie otoczenie. Z jakiś powodów artystka do krakowskiego grajdołka wracać
nie chciała. Czy przed czymś uciekała? Bez wątpienia jej biografia nie jest tak
barwnym tworem jak przygody Mai Berezowskiej czy Stryjeńskiej, ale w rzetelny
sposób pokazuje pewną drogę, wyboistą i pełną trudnych wyborów, ale
autentyczną. Jeżeli Boznańska naprawdę hołubiła
stadko myszek zamieszkujące jej biedną pracownię, śmiało rzec można, że miała w
sobie coś z kopciuszka. Z drugiej strony jej czarne stroje à
la ancienne i nieśmiertelny koczek wskazują na pewien rodzaj „zaklęcia w
czasie”, co czyni z niej również postać romantyczną. Jeżeli szukacie ciekawej
herstorii na lato, polecam. Warto.

Komentarze
Prześlij komentarz